środa, 28 października 2009

Zacznij jak najwcześniej

Pewnie każdy kto słyszał sformułowanie "magia procentu składanego" bawił się obliczeniami wg. tego wzory na różne sposoby. W internecie znajduję masa kalkulatorów, ale najlepiej liczy się w Excelu.

Nie ulega wątpliwość, że procent składany nie jest niczym magicznym, tak jak niektórzy to przedstawiają. Jest to po prostu wzór, który można uznać za przykład ciągu. Owszem działa on na korzyść oszczędzającego.

Wartość przyszła (FV) wyjdzie po dokonaniu drobnego obliczenia, wg. wzoru powyżej.
  • FV to wspomniana wartość przyszła
  • PV to wartość obecna
  • r to oprocentowanie w skali roki
  • m to liczba kapitalizacji w ciągu roku
  • n to liczba lat
Wzór można przerobić na formułę Excela i do woli bawić kombinując z różnymi wartościami. Można też pokombinować i uwzględnić regularne dodatkowe wpłaty.

Co daje się zauważyć? Spostrzeżenia są oczywiste, wręcz banalne. Największy matematyczny ignorant może dokonywać takich obliczeń i wyciągać trafne wnioski!!! Ale konkretnie liczą się:
  • długość oszczędzania/inwestowania - im dłużej pieniądze pracują tym jest ich coraz więcej w szybszym tempie
  • stopa zwrotu - nawet 1% więcej daje zauważalną różnicę
  • ilość kapitalizacji - to oczywiste, że przy częstszej kapitalizacji wypracowane zyski prędzej zaczynają pracować same
Dlaczego ja w ogóle piszę takie oczywistości? Rzekomą magicznością procentu składanego mamią nas pisarze motywacyjni, sprzedawcy produktów oszczędnościowych, itd. Ja twierdzę, że może nie ma tu nic magicznego, ale nie ma się tym co martwić i robić swoje.

Czyli dokładać... Wracając do długości oszczędzania - im wcześniej się wpłaci tym lepiej. Każdy dzień, każdy procent i każda złotówka ma swoje znaczenie.

"Nawet jeśli miesięczna kwota jest mała, rezultat po dwudziestu latach czy więcej może robić wrażenie i mieć duże znaczenie dla oszczędzającego" ~Benjamin Graham


W tym tygodniu pojawi się jeszcze jeden wpis, a potem (już w listopadzie) kolejne podsumowanie.


/edit - niemożliwe... wszyscy piszą o PGE a ja nie :(
Wszyscy ostatnimi czasy rozpisywali się o ofercie publicznej PGE SA. Może więc i ja napiszę dwa zdania. Nowe walory tej spółki zaoferowano w ofercie publicznej po 23zł sztuka. 10% nowej emisji miało trafić do drobnicy. Transzę powiększono do 15%, czyli w sumie drobnica dostanie 2,25% ogółu wszystkich istniejących akcji PGE (85% zostaje dla Skarbu Państwa, a resztę biorą instytucjonalni). Redukcja wyniesie ok. 96,5% czyli ktoś kto zapisał się za 10.000zł dostanie dostanie papierów za oszałamiającą kwotę 350zł. Wszystko dzięki bankom, które na lewo i prawo rozdawały kredyty emisyjne. Gdyby jednak nie było żadnych kredytów, to każdy dostałby tyle ile by zechciał :) Teraz ci za gotówkę mają niezwykle rzadką okazję do zarobienia kilkudziesięciu złotych, a ci z lewarami mogą obgryzać paznokcie i marzyć o tym, żeby koszty kredytu się zwróciły. Ktoś kto dostał kilka sztuk papieru tak naprawdę mógłby (zakładając że w najbliższym czasie nie będzie megazwały lecz długi dalszy ciąg szaleńczej hossy) trzymać w nieskończoność i co roku zgarniać te kilka złotych dywidendy od każdej akcji. W przypadku spadków lewarowcy leżą, a ci za gotówką nawet nie zauważą straty (w końcu wyniesie mniej niż 2% kapitału :) )...

8 komentarzy:

  1. Dokładnie mam identyczne przemyślenia na temat IPO PGE. Wszyscy łudzą się tym że fundusze będą kupować, co wcale nie musi być prawdą bo aby ktoś kupił ktoś musi sprzedać. A fundy głupie nie są i wiedzą że lewarowcy będą musieli sprzedać akcje aby spłacić kredyt. A czy to będzie na pierwszej sesji po debiucie czy za miesiąc to nie ma zbyt wielkiego znaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Marek - "jechałem ostatnio taksówką i taksówkarz pytał mnie czy warto wchodzić w PGE kredytem". Fundy na pewno będą kupować, zwłaszcza po tym jak PGE wejdzie do WIG20, jednak nikt nie pisze kiedy to będzie i po jakiej cenie.
    "PGE po 23zł, redukcja 97%, na debiucie +15% a fundy będą dobierać," <<< tak naganiali prawie wszyscy. A czy tak będzie to się zobaczy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Będę zadowolony z 10% - 15% stopy zwrotu, jeśli będzie więcej to już w ogóle super. Na szczęście kupowałem wyłącznie za własny kapitał, więc presja czasu mnie nie zje. Mogę poczekać i rok, zgarniając po drodze "tłustą" dywidendę.

    Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cheed - a ja będe sie cieszyć z dowolnego otwarcia. Nie jestem z reguły złośliwym człowiekiem, ale chętnie poczytałbym o tym jak będą kwiczeć lewarowcy.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja dla odmiany o procencie składanym. Myślę że zdecydowanie za rzadko porusza się mroczną stronę tego zagadnienia - kiedy procent składany pożera nasze pieniądze(kredyty, pożyczki itp). Można powiedzieć "czarna" magia procentu składanego - słyszeliście kiedyś coś takiego od swojego doradcy kredytowego?

    OdpowiedzUsuń
  6. Arek - wszystko ma dwie strony medalu. W przypadki inwestycji, gdy straci się np. 20% potrzeba 25% by odrobić straty, dla straty 50% potrzeba już 100% zysku itd.
    W przypadku kredytów (zakładając terminowe spłacanie wg harmonogramu) stosuje się procent prosty.

    OdpowiedzUsuń
  7. O jakich wy lewarowcach mówicie?????????
    Ja -zapis 50k,kredyt 500k,redukcja 96.5-akcje za 19500,koszty ok1500 pln.Ludzie,ja bede dokupowal,nie sprzedawal,budzet panstwa dziurawy to i dywidendy beda...

    OdpowiedzUsuń
  8. nonimowy - ty akurat jesteś w dobrej sytuacji bo korzystałeś z najtańszego kredytu. Żeby wyjść na 0 potrzebujesz tylko +7% a to jest do zrobienia.
    Dywidendy będą, SP będzie cyckać po 40% zysków od PGE.
    Zobaczymy jak będzie. Może będzie szło dobierać niżej. Trzymać też można, biznes życia to może nie będzie, ale dywidenda kusi.

    OdpowiedzUsuń