niedziela, 15 listopada 2009

Magiczna formuła inwestowania

Tym razem znów postanowiłem podzielić się książkową koncepcją. Jeśli przeczytałeś tytuł wpisu możesz już kojarzyć, że chodzi o "magiczną formułę" proponowaną przez Joela Greenblatta, autora "Małej książeczki, która podbija rynek" ("The little book that beats the market" - niby ok, ale jednak kolejne ciekawe tłumaczenie). Z reguły należy podejść z rezerwą do wszystkich magicznych rzeczy. Zauważyłem już jednak, że zarówno tytuły książek jak i nazwy różnych pomysłów nie powinny odciągać od zapoznania się z nimi, zwłaszcza wtedy gdy wydają się podejrzane. (przypomina mi się przypadek "Jak zarobiłem 2 000 000$ na giełdzie"...).

(autor: http://www.flickr.com/photos/kaptainkobold/)

Na początku warto zauważyć, że metoda w latach 80-tych i jest dostosowana do rynku amerykańskiego. Nie widziałem szczegółowych danych, ale rzekomo od okresu powstania strategia przynosi średnio dwucyfrowy zysk rocznie.

Na czym ta cała formuła polega? Mianowicie na tym, żeby na początku roku wybrać 20-30 spółek o najwyższym miejscu w tworzonym na potrzeby tej formuły rankingu. Następnie po roku należy wywalić wszystko (ze względu na podatki straty wywalić przez zakończeniem roku podatkowego, a zyski przetrzymać kilka dni dłużej) i zrobić nowy ranking. Można też dobierać 5-7 nowych spółek co kwartał, ale ze względu na dywersyfikację powinno ich zawsze być 20-30...

Kryteria doboru spółek opierają się jak już pewnie zauważasz na analizie fundamentalnej.

Instrukcja obsługi:
  1. Pierwsze sito to przyjęcie minimalnej kapitalizacji, w książce wspomniano o 50 lub 100 milionów (USD) dla inwestorów indywidualnych, czyli na złotówki będzie to odpowiednio 150.
  2. Następnie zalecano wywalić sektor finansowy i użyteczności publicznej, a także firmy zagraniczne. Tu osobiście zastanawiałbym się, nie trzeba przecież w 100% małpować autora, zwłaszcza że rynek amerykański jest inny od naszego.
  3. Dochodzimy do konkretów.
    Należy stworzyć dwa rankingi: wg. C/Z oraz ROC. Nie znajdziemy jednak ROC, więc autor zaleca wziąć ROA i wybrać spółki o ROA min. 25%.
    Trudno jednak szukać takich spółek (osobiście dla ROA min. 25% znalazłem tylko Armaturę, Cyfrowy Polsat i NFI Empic Media Fashion..., tak więc to zły pomysł na kryterium). Brałbym dodatnie ROA lub dodatnie ROE...
  4. Gdy już mamy obydwa rankingi sumujemy miejsca w tych rankingach i tworzymy nowy ranking, wg. ilości punktów.
    Przykładowo spółka Krzak SA jest 5-ta wg. C/Z i 40-ta wg. ROA lub ROE (w zależności czego się trzymamy) więc ma 45pkt, a Niedajsie Investment SA jest 30-ta wg. C/Z a 9-ta wg. ROA/ROE i ma 39pkt. W tym przypadku wygrała Niedajsie SA, jednak w prawdziwym ranking tych spółek będzie więcej.
  5. Gdy mamy nowiutki ranking wybieramy 20-30 spółek i po równo dzielimy kapitał.
  6. Powtarzać co roku, przez minimum 5 lat.

Spostrzeżenia:
  1. Każdy trzeźwy widzi, że aby zacząć inwestować zgodnie z tą formułą wypada mieć jakieś większe pieniądze. W końcu trzeba wziąć 20 spółek, mniej więcej po równo, nie dać się dymać na prowizjach oraz fizycznie objąć akcje (np. 1 sztuka LPP wyceniana jest obecnie nieco ponad 1500zł... przykładowo, bo akurat LPP nie znalazło by się w rankingu). Tak więc strategia dla osób dysponującą minimum 5-cyfrowym kapitałem.
  2. Strategia jest dość pasywna. Podczas hossy na pewno bije rynek, jednak w okresach dekoniunktury spółki wybrane wg. tej formuły również mają szansę tracić. Sądzę, że możnaby nawet spróbować ewentualnie trochę ją ulepszyć i dołożyć jakieś wskazanie analizy technicznej, bo oszczędzić sobie bessy.
  3. Strategia jest długoterminowa. Autor zaleca stosowanie jej minimum 5 lat. Nawet to jednak nie gwarantuje powodzenia, zwłaszcza gdy ktoś wpakuje się na szczycie jakiejś turbohossy, gdy wszystko będzie przewartościowane.
  4. Wszystko zostało sprawdzone w USA. Nie znam statystyk tej strategii zastosowanej na rynku polskim, co nie oznacza, że nie warto dać jej szansy.

Naprawdę finalny wniosek jest taki, że strategia jest dość ciekawa. Zawsze lepiej stosować coś takiego niż pytać teściową, taksówkarza lub małpki (znana małpka Lucy z ZOO w Warszawie w kwietniu, czyli dość dobrym momencie, ubrała się w Bioton, Tepsę, Assecopol, Agorę i Cersanit, dzieki czemu zarobiła 13% podczas gdy WIG20 napompowano o 33%.)


/edit - nie wszystkim chce się czytać i pisać komentarze, więc linki do backtestów strategii wrzucam również do wpisu...

http://info.formulainvesting.com/results/ - dla ostatnich 10 lat - widać, że formuła nawet nieźle radziła sobie w epoce dotcomów, głównie ze względu na to, że nie brała spółek technologicznych które były zbyt przepompowane by znaleźć się w Top20. Zarówno wtedy jak i w ostatniej bessie wystepowały jednak obsunięcia...

http://info.formulainvesting.com/actuals/ - dla ostatnich półrocznych wzrostów

4 komentarze:

  1. Cóż... sam jestem po lekturze "magicznej formuły" i mam mocno mieszane uczucia. Z jednej strony wielu ludzi, którzy zaiwestowali tym sposobem, póki co nie wyszli na tym za dobrze. Z drugiej strony - magiczna formuła znana jest od 3-4 lat, a po drodze napatoczył się kryzys gospodarczy, więc ciężko wyrokować o jej skuteczności.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak sam piszesz kwota inwestycji musi być w tym przypadku spora. Biorąc pod uwagę całość posiadanego kapitału, czyli nasze 100% i procent kwoty jaki należałoby trzymać w tego typu inwestycjach (myślę, że racjonalna kwota to od 10 do 30% całego kapitału danej osoby) to jest to forma inwestowania dla ludzi ze sporym portfelem. Co do "magiczności" formuły to sprawdziłabym czy historycznie da się tą formułę potwierdzić np. analizując dane określonych spółek sprzed 4, 8 czy 12 lat.

    OdpowiedzUsuń
  3. Paweł - magiczna formuła jest znacznie starsza niż 3-4 lata. Jednak masz rację, że rozpowszechniła się głównie w ciągu ostatnich kilku lat, wtedy też zaczynała większość inwestorów obecnie ją stosujących. Autor wspomina o horyzoncie inwestycyjnym minimum 5 lat.

    Karolina - są backtesty tej strategii
    http://info.formulainvesting.com/results/ - dla 10 lat
    http://info.formulainvesting.com/actuals/ - dla ostatnich półrocznych wzrostów
    Wg tych testów strategia rzeczywiście wypada lepiej niż indeks S&P500.
    Historyczne wyniki, tym bardziej backtesty nie są jednak gwarancją podobnych wyników w przyszłości...


    Strategia wygląda więc na dość trafną przy zachowaniu jednoczesnej prostoty. Dla kogoś z odpowiednim kapitałem, kto nie chce ślęczeć ani nad notowaniami ani nad danymi fundamentalnymi może być w sam raz.

    OdpowiedzUsuń