środa, 5 maja 2010

Lokata strukturyzowana - zrób to sam

Strukturki zdobywają coraz większą popularność. Ja nie mam takowej "lokaty", ale panienka z okienka jednego z banków twierdziła, że takie produkty idą jak świeże bułeczki, bo bardzo łatwo się je wciska i jest za nie całkiem przyjemna prowizja. A świetnie się wciska dlatego, że leszczyna ubrana w 2007 na górce i nauczona jak działają rynki kapitałowe poprzez bessę 2008 roku, jest łasa na obietnice ponadprzeciętnych zysków przy zachowaniu stuprocentowej gwarancji wpłaconego kapitału.


To wszystko bardzo ładnie wygląda w gadaniu i kolorowym folderze prezentowanym przez panienki z okienka. Uroku dodają przeróżne poetyckie nazwy produktów, benchmarków (dajmy na to - Turbostrategy of BRIC's Green Energy Global Superduper Positive Return Portfolio Growth...) oraz fikuśne kolorowe słupki, wykresiki i inne diagramy - very very sophisticated investment product, my friend....Wszystko to by przesłonić główne wady lokat strukturyzowanych: permanentne zamrożenie kapitału nawet na dwa lata a do tego prowizje, prowizje i jeszcze raz prowizje.

To powoduje, że większość "inwestorów" nie rozumie w co właściwie pakuje swoje oszczędności. A efekty takich inwestycji są dość łatwe do przewidzenia. Wg. badań większość takich produktów kończy się brakiem zysków. Niby kapitał wraca, ale czasu i inflacji nie rekompensują.

Gdyby tak stworzyć sobie taką strukturkę samodzielnie, można by przynajmniej mniej dać zarobić bankom... Najpierw wypadałoby wiedzieć, jak takowe strukturki z gwarancją są skonstruowane. Panowie i panie z działu zajmującego się przygotowaniem takich ofert najpierw liczą ile wypadałoby na tym produkcie zarobić, a później układają scenariusz, np. że "w ciągu 2 lat wzrosną notowania Fabryki Orzeszków Ziemnych w Gabonie przy jednoczesnym wzroście cen gazu ziemnego". Gdy mają już scenariusz, muszą obliczyć ile procent wpłat od inwestorów wypada zainwestować w coś rzekomo bezpiecznego, np. obligacje, żeby móc oferować gwarancję kapitału. Dajmy na to, że jakimś sposobem wyszło im że inwestując 90zł na 2 lata w pewien papier dłużny otrzymają za 2 lata 100zł. (to tylko przykład...) Pozostałą dychę inwestują w opcje na akcje i na gaz ziemny. I tak regularnie robią subskrypcje na różne strukturki...

Oczywiście podobnie można zrobić samemu, z tym że możemy mieć problem z kupieniem opcji do naszych wymyślnych scenariuszy. Na szczęście nie musimy się zdawać na opcje - do budowy własnej struktury możemy wykorzystać wszystko co się rusza - fundusze, certyfikaty strukturyzowane z GPW (np. surowcowe certyfikaty Reiffeisena), akcje pojedynczych spółek, nadchodzące ETF-y lub nawet mikrolotowe kontrakty różnicowe którejś z platform foreksowych - co tylko sobie wymarzymy :) Z kolei do stworzenia części bezpiecznej możemy użyć: lokat, funduszy pieniężnych/obligacyjnych lub obligacji. Mamy wtedy o wiele większe pole do manewru. Takie samodzielne budowanie "struktury" traci większość wad lokat strukturyzowanych dostępnych w banku. Możemy np. wycofać się w dowolnym momencie...

Poniżej krótka instrukcja (zdecydowanie krótsza niż wodolejstwo powyżej) instrukcja, jak zabrać się za stworzenie własnej strukturki:

  1. Załóżmy, że chcemy zainwestować 10 tysiecy na okres 1 roku. Zakładamy przykładowo, że po uzyskaniu pomocy przez Grecję, akcje z ateńskiego parkietu wystrzelą o kilkadziesiąt w górę (to tylko przykład, nie mówię że tak będzie). Mamy już pomysł...
  2. Zajmujemy się częścią bezpieczna. Lokujemy 8000 (czyli 80% inwestowanej kwoty) w coś względnie bezpiecznego, np. komplet zoptymalizowanych lokat optymalnych lub fundusz pieniężny. Wszystko po to by uzyskać 6% w skali roku.
  3. Resztę (20% inwestycji, czyli przykładowe 2000) ładujemy w fundusz (lub coś innego, co zaplanowaliśmy). Dodatkowo zakładamy mentalnego stop-lossa na naszą agresywną część inwestycji na 20%., a w przypadku wzrostów przenosimy ten 20% stop-loss coraz wyżej...
  4. Po roku cieszymy się:
    a) wyjścia na zero - 8000*1.06+2000*0.80= 10 080zł...
    b) zysków, które możemy obliczać analogicznie...

Pomysł na wpis powstał, gdy dostałem mailing od Remigiusza Stanisławka z linkiem do filmiku o samodzielnym konstruowaniu takiej strategii.. W sumie kombinowałem kiedyś nad czymś podobnym, ale dokładne obliczenia i prostota sprawiły, że postanowiłem podzielić się strategią Remika zamiast publikować zaplanowany wcześniej wpis (miało być o zdrowym podejściu do kontraktów i foreksu)...

5 komentarzy:

  1. Też kiedyś myślałem o stworzeniu lokaty strukturyzowanej (nawet podobny wpis stworzyłem). Myślę, że to dobry pomysł, bo banki tylko zdzierają z nas prowizje. Dobrym pomysłem na agresywną część naszej lokaty oprócz opcji są akcje spółek, których prywatnie jesteśmy klientami. Skoro ich usługi nam odpowiadają, to można przyjąć, że spółka jest skazana na sukces i kurs akcji na pewno wzrośnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny niedźwiedź:)
    Moim zdaniem ten, kto poważnie myśli o inwestowaniu prędzej czy później MUSI stworzyć sobie jakiś model. W pewnym sensie portfel (choć to może być zarówno szersze jak i węższe pojęcie w zależności od kontekstu) i w pewnym sensie strukturę. W innym wypadku jest skazany na zagładę ;) no, chyba, że tylko w lokaty wpakuje, ale to już nie mój interes.
    W moim przypadku częścią struktury będą pożyczki społecznościowe, ale aby je uwzględnić w strategii inwestycyjnej są potrzebne bardziej zaawansowane obliczenia. Może kiedyś napiszę, jak to robię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ynwestor - ja opcje zupełnie bym pominał, w polsce nie będąc bankiem mamy słabe możliwości inwestowania w opcje... a akcje jak najbardziej tak.

    lukaszpp - Tak to już jest, że zaczynając próbuje się wszystkiego po trochu niekiedy nawet tracąc na tym, a później z tego co nam odpowiada składa swój wehikuł inwestycyjny wysysający pieniadze z wszechświata.
    Chętnie czytam nt, SL (m.in twoj blog jak i poczyczki2.0) - tam jest duzo wiecej do liczenia, jesli uzwgledniamy wszytskie parametry pozyczki i przerozne odhylenia harmonogramu spłat...

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomysł na skonstruowanie "własnej" lokaty strukturyzowanej jest znakomity pod względem psychologicznym. Mam na myśli to, że mamy "gwarancję" kapitału, co daje nam komfort i zwiększa prawdopodobieństwo, że doprowadzimy sprawę do końca. A jednocześnie znamy "przepis" na ten produkt i nie ponosimy dodatkowych opłat.

    YpsilonFund

    VIX - indeks strachu

    OdpowiedzUsuń
  5. Ypsilon - dzięki za komenta. No na pewno jak wiemy ile ryzykujemy i ile możemy zarobić jesteśmy o wiele spokojniejsi (nawet jeśli "gwarancji"kapitąłu nie mamy).


    JUTRO wpis o PZU w które jak zapewne pamiętacie jestem "zapakowany".

    OdpowiedzUsuń