wtorek, 26 stycznia 2010

Robert Kiyosaki i co ja o nim myślę

Kim jest Robert Kiyosaki w zasadzie wszyscy wiedzą: to autor serii Bogaty Ojciec i gry Cashflow. Sam zdziwiłem się, że przez prawie rok nic o nim nie napisałem. Większość zarzuca mu, że dorobił się na sprzedaży swoich książek i innych produktów. Być może inwestor z niego kiepski, jednak bycie pisarzem motywacyjnym, który zmusił do myślenia miliony ludzi też jest intratnym biznesem i za to należy mu się jakieś uznanie. Wyłączając historyjki z dzieciństwa i pomysły typu załadowanie się nieruchomościami na kredyt pod sam sufit można się z tych książeczek czegoś nauczyć.

(autor http://www.flickr.com/photos/crartist/ )

Kiyosaki trafnie wyczuł potrzebę szerzenia edukacji o finansach osobistych wśród społeczeństwa. Kilka elementarnie prostych zasad zawrzeć w książce, grę lub szkoleniu i produkt gotowy. Dla większości stykających się z Kiyosakim po raz pierwszy jest to unikalna i inspirująca treść. Ja sam przyznam, że swój pierwszy kontakt z tą tematyką finansów i rozwoju zaliczyłem dzięki książce Bogaty Ojciec.

Jednym z fundamentów, które wpaja czytelnikom Kiyosaki jest zasada Płać sobie najpierw. Teraz już wiem, że pisze o niej każdy, jednak ja wprowadziłem  w życie po przeczytaniu o niej Bogatym Ojcu.
Tam też przeczytałem, że nie należy ograniczać się do samego odkładania, trzeba te oszczędności inwestować, by nie tracić przez własną bezczynność.
Zamiast kupowania pasywów Kiyosaki zaleca kupowanie aktywów (może i trochę myli on pojęcia jednak sens przekazu istnieje) tak by zyskiwały na wartości i przynosiły dochód.
Niektórzy boją się ryzyka, jednak o ryzyku też była wzmianka - trzeba je poznać i zarządzać nim zamiast rezygnować z jakichkolwiek działań ze strachu przed ryzykiem.
Opisane różnice między myśleniem bogatych i biednych też są zgodne z rzeczywistością - w zależności od tego wśród której grupy wychowaliśmy się, takie też kategorie myślowe przejęliśmy.

Nie jest to więc nic obfitego w treść, ale za to bardzo inspirujące. W sam raz na początek, później trzeba już pójść dalej. Swoje odczucia opisałem na podstawie Bogatego Ojca, w dalszych książkach z tej serii wydawniczej większość informacji i sens przekazu powtarza się. Warto je przejrzeć, ale nie warto stawiać ich na piedestale i zawalać nimi półki.

Tak jak zapowiadałem, wpis opublikował się automatycznie :)

piątek, 22 stycznia 2010

Nie wszystko naraz

Dziś chwalę jedną z najbardziej podstawowych zasad zarządzania czasem, a mianowicie zasadę jednej czynności.

Wiele osób wpadając w dążenie do jak największej produktywności chce wypróbować.wielozadaniowość. Niekiedy przy specyficznych okolicznościach się to przydaje, z tym że najczęściej jest to interes typu czytanie gazety w tramwaju lub prasowanie przy telewizorze, rozmowa telefoniczna w czasie jazdy albo dwie inne mało strategiczne czynności.



(autor: http://www.flickr.com/photos/danielygo/)

Prawda jest jednak taka, że dwóch zadań na raz nie da się wykonać, zarówno psychicznie jak i fizycznie. Nie opanowałem póki co np. pisania dwóch wpisów na bloga jednocześnie, trzeba to zrobić po kolei. Tak jest  u mnie również ze wszystkimi strategicznymi czynnościami i zadaniami do wykonania. Być może się da, ale widać nie mam predyspozycji albo umiejętności.

Okazuje się, że taka prawidłowość występuje też przy pracowaniu nad nawykami w oszczędzaniu. Mianowicie prowadząc rejestr wydatków i chcąc wyłapywać wydatki do popracowania nad nimi o wiele łatwiej jest po kolei wyłuskiwać je pojedynczo by z miesiąca na miesiąc zwiększać oszczędności niż zmienić bank, operatora telefonicznego, sklep, rzucić palenie i ograniczyć jadanie fast foodów w ciągu jednego dnia.


Jutro rano wyjeżdżam na kilka dni, więc jeszcze nie wiem jak to będzie z odpisywaniem na komentarze (nie wiem jak będzie z internetem). Nie, nie napiszę gdzie wyjeżdżam i za ile. :)
Następny wpis opublikuje się samoistnie we wtorek, bo napisałem go dzisiaj. To się nazywa automatyzacja...

niedziela, 17 stycznia 2010

Słuchaj siebie, a nie innych...

Jest wiele sposobów na życie, wiele dróg którymi możemy podążyć. Póki co najbardziej rozpowszechniony sposób to "skończyć studia, iść na etat, brać kredyty i żyć pełnią życia". Przez pełnię życia rozumie się rzecz jasna kupowanie tego na co ma się ochotę oraz hulanie po knajpach w celu picia piwa po 8zł. Właściwie kolejność można by minimalnie zamienić i zacząć "żyć" wcześniej. Od czego przecież są rodzice oraz kredyty... Jak kończy się taka historia nie muszę chyba wyjaśniać, w końcu nie jesteś na tym blogu przez przypadek.

Nie mam nic przeciwko studiom i etatowi. To tylko jedne z możliwości jakie można wykorzystać. W swoich planach na przyszłość również planuję zahaczyć o te etapy, ale nie zamierzam ograniczać się tylko do nich. Studia pozwalają zdobyć jakąśtam wiedzę oraz papierek, natomiast etat daję to że z góry wiemy ile zarobimy (o ile nas nie wyleją), wtedy najłatwiej zaplanować wydatki i oszczędności.


(autor: http://www.flickr.com/photos/ogil/)

Do czego zmierzam? Do znanej nam wszystkim z praktyki, swoistej kontroli społecznej. Tu chodzi właśnie o to: Ludzie nie chcą byś miał lepiej niż oni. Chcą byś był przeciętny, taki sam jak inni (albo gorszy). Dlatego zewsząd ogarnia nas promowanie tej jedynej słusznej drogi: w reklamach, w mediach, w bezpośredniej rozmowie.
Kontrola społeczna sięga jednak dalej. Nie jesteś fajny jeśli nie kupisz sobie markowych butów w cenie dwóch par, piwa w cenie czterech piw i telefonu w cenie laptopa. Jak cię nie stać to nie jesteś fajny, no chyba że weźmiesz kredyt albo zapłacisz kredytówką. Ale najzabawniej gdy cię stać, ale mimo wszystko nie kupisz... Co wtedy?

Przecież człowiek który oszczędza to skąpiec, który ciuła. Biada Ci, jeśli te oszczędności zainwestujesz, wtedy stajesz się "żydem, mendą i złodziejem", bo przecież uczciwy Polak nie powinien oszczędzać i inwestować.

Najlepiej w takim wypadku przyznać komuś i rację teraz, ale porównać stan finansów za 5 lat. Liczby stanowiące wartość netto twoją i beztroskiego współrozmówcy mogą być wtedy takie same... Różnić się będą znakiem. Jeden z was będzie kilkadziesiąt/kilkaset tysięcy na plusie, a drugi na minusie... Co jest lepsze? No cóż, lepiej nie porównywać się wtedy z takim sceptykiem, gdyż możesz zostać oskarżony o kradzież.

Wnioski? Miej własne zdanie, czyli słuchaj siebie a nie innych. Jeśli wiesz, która droga jest dla ciebie dobra, to skorzystaj z niej nawet jeśli ktoś miałby cię do niej zniechęcać.. Zarabianie, oszczędzanie i inwestowanie nie musi być trendy. To są rzeczy, które robi się dla samego siebie, a nie dla lansu.

czwartek, 14 stycznia 2010

Świeże wieści z placu boju

Wpis miał pojawić się już w przyszłym tygodniu. Niestety pojawia się dopiero teraz, głównie dlatego, że coś przycisnęło mnie do łóżka i laptopa. Znów zdarzyło się tak, że po prostu coś mnie każdego dnia odciągało od napisania czegokolwiek.

Co się działo jak się nic nie działo? Ograniczę się wyłącznie do obszaru związanego z blogiem...
  1. Pozytywnie zakończyła się pierwsza pożyczka udzielona na Smavie. Obecnie śledzę projekty do reinwestycji.
  2. Przyszedł mail z kokosa, dot. windykacji dwóch pożyczek, chcieli mi oddać wierzytelność zwrotną cesją, mimo wszystko wybrałem dalszą windykację. W historii windykacji ciągle przewija się "obietnica spłaty", więc niech sobie podzwonią. A nuż dłużnik przeleje jakieś drobniaki.
  3. Funduszowa część portfela załapała się na efekt stycznia (choć styczeń jeszcze trwa i wszystko może się wydarzyć)
  4. Pod koniec grudnia przystąpiłem do PP mBanku, zostałem zaakceptowany i podpisałem umowę. Uznałem, że póki co starczy mi wyłącznie ten program partnerski. Dlatego co jakiś czas przewinie się tu jakiś niewinni link partnerski.
    Jeśli znajdzie się ktoś kto jakimś trafem nie ma jeszcze konta w mBanku, a pod wpływem jakiegoś tekstu na blogu uzna, że jednak mu się przyda Supermarket Funduszy Inwestycyjnych, konto albo karta debetowa do opłacenia biletów lotniczych na Majorkę :) to sobie założy. Jakiegoś agresywnego promowania jednak nie planuję.
    Odpuszczam sobie natomiast Złote Myśli, z wiadomych względów nie zamierzam im napędzać sprzedaży. Wierzę, że znalazłoby się kilka wartościowych e-booków, ale nie będę naganiać na coś z czego sam nie korzystam i czego nie sprawdziłem.
  5. W widżecie AdTaily wisi teraz kampania własna związana z wspomnianym przed chwilą mBankiem. Niech sobie powisi do końca miesiąca, póki co testuje jej klikalność. Zdaje mi się, że obecność kampanii własnej może niestety zniechęcać zewnętrznych reklamodawców.
    Na początku stycznia zmieniłem też minimalnie układ reklam AdSense, również testowo.
    Przez pierwszy tydzień stycznia obniżyłem też stawkę na reklamy w AdTaily na jakieś grosze, jednak przywracam stawkę 1zł/dzień.
  6. Wrzuciłem widżet subskrypcji nowych wpisów na e-mail, choć znacznie wygodniejszy w mojej opinii jest kanał RSS. Pewnie dlatego za jakiś czas znudzi mi się ten widżet i go usunę...
Póki co zmierzam w dobrym kierunku do dopełnienia skromnych styczniowych planów. Wspomniane w ostatnim poście 3000zł w portfelu było pierwotnie celem na październik :) Plany nie zawsze wypalają, dlatego pierwsze miesiące tego roku posłużą mi jako wskaźniki wg. których będę mógł planować kolejne.

Bez sensu opierać cały blog na planach, podsumowaniach, i pisaniu czegokolwiek, dlatego w sobotę wieczorem konkretny tematyczny wpis...

piątek, 1 stycznia 2010

Podsumowanie roku 2009 i cele noworoczne

Witam wszystkich w nowym 2010 roku... Jeśli komuś umknęło dzisiejsze podsumowanie grudnia to zapraszam do krótkiego, poświęconego mu wpisu.

Przełom roku ma to do siebie, że warto spojrzeć do tyłu i pomyśleć, jak wiele się w ciągu roku dokonało oraz zaplanować cały rozpoczynający się rok.

W moim przypadku muszę mimo wszystko pochwalić rok 2009. Pomijając pewne błędy, których mogłem uniknąć, by być naprawdę wiele dalej niż jestem obecnie, rok można jednak uznać za sukces.

Ostatecznie rok zaowocował:
  • pojawieniem się celi finansowych i założeniem tego bloga (powstały 44 wpisy i 183 komentarze)
  • powstaniem, wyczyszczeniem i odbudowaniem funduszu awaryjnego
  • powstaniem, przekształcaniem i czyszczeniem funduszy celowych
  • symbolicznym rozpoczęciem inwestowania w fundusze akcyjne idealnie przed letnim odpałem :)
  • przygodami z Social Lendingiem: frycowe na kokosie i przesiadka na Smavę
  • rejestrem wydatków pozwalającym mi na comiesięczne wyłapywanie głupich wydatków
Portfel inwestycyjny "Milion z tysiąca" przebił 2600zł, a plan zakładał 4000zł. Byłoby więcej, gdybym nie popełnił żadnego błędu, ale wykorzystał wszystkie okazje... Musze jednak zastrzec (a raczej usprawiedliwić się), że portfel to tylko portfel a nie prawdziwa wartość netto ze wszystkimi funduszami celowymi, awaryjnymi, walutami itd... Nie będę jednak narzekać, w końcu mam więcej niż rok temu i wolę to niż jakbym miał odłożone pieniądze spożytkować na "cieszenie się chwilą".

Dla wzrokowców publikuję wykres wzrostu wartości portfela w roku 2009:



Póki co plan pozostaje niezmienny. Koniec etapu pierwszego (10k - patrz paski postępu po prawej) przewidziałem 31 grudnia 2010. W ostateczności zweryfikuje te plany, ale póki co nie mam zamiaru przekładać terminów. Licząc realnie wychodzi więc, że musiałbym przerzucać w tym roku do portfela "Milion z tysiąca" 600zł miesięcznie (lub 20zł dziennie)...

A co konkretnie będzie się działo? O tym będzie można czytać u mnie na bieżąco. Co do bloga to na początku stycznia pojawią się tu pewne zmiany, choć raczej można je uznać za kosmetyczne. Na blogu pojawią się też programy partnerskie. Będzie to póki co PP mBank (jestem w trakcie papierkowości) oraz Złote Myśli (konto założone dawno temu, ale jakoś trudno mi się było do nich przekonać)

W styczniu saldo w Google AdSense przekroczy (wg. prognoz) 70€ co oznacza, że w lutym będzie wypłata. Całość zasili portfel. Z kolei w AdTaily minimum wynosi 100zł, a mam tam dopiero nieco ponad 40zł, więc nie prognozuję.

Natomiast w portfelu zaczną pojawiać się konkretne spółki. o tym także na bieżąco. Na bardziej agresywne inwestycje przyjdzie czas, zajmę się nimi wtedy gdy wartość portfela na to pozwoli.

Krótkoterminowy cel? 3000zł w portfelu do końca stycznia... A na koniec życzę wszystkim, nie tylko sobie, spełnienia noworocznych planów.

Podsumowanie miesiąca: grudzień 2009

Szybciutkie schematyczne podsumowanie grudnia, tj. tak jak zawsze wypełniam rubryczki.

Pod względem zarówno przychodów i wydatków grudzień, nie był aż tak obfity jak listopad, ale mimo wszystko ten świąteczny miesiąc kończę na plusie.

Budowa kapitału:
  • Etap 1: 26% z 10k
  • Etap 2: 2.6% ze 100k
  • Etap 3: 0.26% z miliona

Portfel:
  • 38% - lokaty - 2 starodawne lokaty w OF. Jedna z nich kończy się w jakoś niedługo, a druga dopiero w 2011
  • 31% - fundusze - fundusz akcyjny w parasolu Skarbca; tu też wylądowały nowe środki; póki co na rynku kilkumiesięczna konsolidacja, która ma to do siebie, że kiedyś musi nastąpić wybicie (jeśli w górę to bardzo dobrze, jeśli w dół to wtedy moje tegoroczny zyski zostaną wyczyszczone...)
  • 27% - k.o. - z przeznaczeniem na bezpośrednie inwestycje giełdowe; tu wleciała stówa
  • 4% - SL - pożyczka SL na Smavie, raty płacane w terminie, pożyczka kończy się w styczniu, planuję udzielić kolejną
Blog ogólnie
W grudniu powstało 6 wpisów. Udało mi się przekroczyć 130 subskrybentów na kanale RSS.

Reklamy na blogu
Jest lepiej niż w zeszłych miesiącach. Z AdSense wpadło około 7€, a saldo na AdTaily przekroczyło przekracza 40zł...

Podziękowania i pozdrowienia dla pięciu blogerów, których blogi przyniosły mi najwięcej odwiedzin w tym miesiącu:
  1. Rentier Blog 
  2. APP Funds  
  3. Finanse domowe
  4. Oszczedzanie pieniędzy i nie tylko 
  5. Moje pieniądze
Polecam zarówno powyższe, jak i wszystkie blogi podane na liście gdzieś po prawej.