Krótki poradnik łapania leszczy
To jest taki mały cykl reklam bankowych. Generalnie reklamuje się kredyty, bo to produkt uniwersalny, który zawsze można wcisnąć. Ale prócz tego są jeszcze w bankach inne produkty na które zawsze przyjdzie pora:
- Fundusze reklamuje się wtedy, gdy już za długo zarabiają i można pochwalić się stałymi 2-cyfrowymi stopami zwrotu. Najlepszy moment to szczyt hossy.
- Lokaty, obligacje i inne względnie bezpieczne inwestycje proponuje się, gdy wszyscy porządnie poczuli smak giełdowej bessy w swoich TFI i OFE. Wtedy łatwo nabrać kogoś na bezpieczną przystań swoich ochłapów.
- A kredytami, jak już wspomniałem, zapycha się okresy pomiędzy wzmożonym reklamowaniem lokat i funduszy.
- Dodatkowo na smaczek mamy przecież kredyty walutowe. Należy je wciskać gdy złotówka jest mocna jak nigdy, a gdy złotówka jest na dnie swojej słabości namówić ludzi do przewalutowania kredytu z waluty obcej na złote, bo przecież może być jeszcze gorzej. Istnieje też wariant medialny polegający na kupnie i sprzedaży walut w "odpowiednim" okresie.
Znając już ogólną prawidłowość wystarczy wynająć Huberta albo innego Fąfla, porobić reklamy i cieszyć się z napływu leszczy. Oczywiście cała akcja oparta wyłącznie na reklamach powiodła by się mniej, gdyż wszyscy wiedząc, po co są reklamy. Przydaje się dodatkowe wsparcie medialne. To o czym dowiaduje się przeciętny Polak z gazety bądź Faktów TVN tudzież innego Dziennika Telewizyjnego jest istotnym elementem układanki.
Tak przykładowo można pokazać ludziom, ile stracili ubrani w fundusze na górce, jakie frankowcy spłacają raty i jak tracą pracę. Albo wakacyjną porą pokazać ludziom kantor na lotnisku, gdzie skupują dolary za 1,80zł i tradycyjnie pokazać ile stracili ci ubrani na górce. Tylko po to, by za kilka miesięcy pokazać jaka to złotówka słaba w kryzysie i że możesz być znacznie gorzej niż 4zł za dolara.
Historia własna
Mniej więcej wtedy, gdy najbardziej eksponowany był cały ten medialny chłam zainteresowałem się inwestowaniem. Domyślałem się, że w tym biadoleniu coś jest nie tak, więc chcialem wiedzieć jak jest na prawdę.
Przy okazji poznałem zasadę, by inwestować tylko w to co się rozumie. Był sobie luty i marzec. Założyłem wtedy konto oszczędnościowe oraz lokaty. Później doszły wnioski o SFI i eMaklera. O wiele lepiej wyszedłbym gdybym ubrał się w akcje. Mimo wszystko nie zrobiłem tego, lecz postanowiłem dowiedzieć się jak to działa. Owoc tego był taki, że ok. 80% portfela to obecnie depozyty. Z drugiej strony conieco się przez ten czas dowiedziałem, a gdybym załapał się na szczęście świeżaka mógłbym za bardzo uwierzyć w siebie, a to mogłoby mnie gdzieś później zgubić.
Ten cytat mimo wszystko zawsze będzie trafny:
To co w końcu, Hubert?
A jeśli ktoś naprawdę szuka odpowiedzi na tytułowe pytanie to poza Lokatą na start (10%, 7 dni, Open Finance) i Optymalną (6,5%, 3 i 6 mies, Open Finance) nic naprawdę ciekawego nie zwraca uwagi.
A co dziś proponuje Open Finance na wejściu, tj. na głównej stronie lokaty.open.pl? Strukturkę gdzie połowa idzie na lokatę 3 mies. 9%, a drugie pół w któryś z agresywnych funduszy Noble Funds. Póki nie widziałem reklam funduszy w telewizji oraz całego Poznania oblepionymi sympatycznymi, zarabiającymi taczki pieniędzy ludzi chciałbym móc potraktować obecne zagranie Open Finance jako chęć nałapania trochę prowizji dystrybucyjnych.
Robienie odwrotnie niż mówią wszyscy czasem bywa opłacalne, a czasem nie... Nie ma na to reguły lecz generalnie lepiej jest nie kierować się czyimiś pomysłami lecz samemu przeanalizować sytuację.
Tak przykładowo można pokazać ludziom, ile stracili ubrani w fundusze na górce, jakie frankowcy spłacają raty i jak tracą pracę. Albo wakacyjną porą pokazać ludziom kantor na lotnisku, gdzie skupują dolary za 1,80zł i tradycyjnie pokazać ile stracili ci ubrani na górce. Tylko po to, by za kilka miesięcy pokazać jaka to złotówka słaba w kryzysie i że możesz być znacznie gorzej niż 4zł za dolara.
Historia własna
Mniej więcej wtedy, gdy najbardziej eksponowany był cały ten medialny chłam zainteresowałem się inwestowaniem. Domyślałem się, że w tym biadoleniu coś jest nie tak, więc chcialem wiedzieć jak jest na prawdę.
Przy okazji poznałem zasadę, by inwestować tylko w to co się rozumie. Był sobie luty i marzec. Założyłem wtedy konto oszczędnościowe oraz lokaty. Później doszły wnioski o SFI i eMaklera. O wiele lepiej wyszedłbym gdybym ubrał się w akcje. Mimo wszystko nie zrobiłem tego, lecz postanowiłem dowiedzieć się jak to działa. Owoc tego był taki, że ok. 80% portfela to obecnie depozyty. Z drugiej strony conieco się przez ten czas dowiedziałem, a gdybym załapał się na szczęście świeżaka mógłbym za bardzo uwierzyć w siebie, a to mogłoby mnie gdzieś później zgubić.
Ten cytat mimo wszystko zawsze będzie trafny:
"Inwestuj tylko w to co rozumiesz."
To co w końcu, Hubert?
A jeśli ktoś naprawdę szuka odpowiedzi na tytułowe pytanie to poza Lokatą na start (10%, 7 dni, Open Finance) i Optymalną (6,5%, 3 i 6 mies, Open Finance) nic naprawdę ciekawego nie zwraca uwagi.
A co dziś proponuje Open Finance na wejściu, tj. na głównej stronie lokaty.open.pl? Strukturkę gdzie połowa idzie na lokatę 3 mies. 9%, a drugie pół w któryś z agresywnych funduszy Noble Funds. Póki nie widziałem reklam funduszy w telewizji oraz całego Poznania oblepionymi sympatycznymi, zarabiającymi taczki pieniędzy ludzi chciałbym móc potraktować obecne zagranie Open Finance jako chęć nałapania trochę prowizji dystrybucyjnych.
Robienie odwrotnie niż mówią wszyscy czasem bywa opłacalne, a czasem nie... Nie ma na to reguły lecz generalnie lepiej jest nie kierować się czyimiś pomysłami lecz samemu przeanalizować sytuację.
Dobry cytat, dorzuciłbym do niego słowa "... i lubisz". Myślę, że nie warto inwestować w to, co nas nie pociąga, bo jak wiadomo łatwiej się nauczyć tego, co jest dla nas ciekawe.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Każdy sam wybiera co najbardziej mu podchodzi. Dlatego warto poznać wszystko, wtedy wybór jest w pełni świadomy.
OdpowiedzUsuń"Inwestuj tylko w to co rozumiesz" - Do tych samych wniosków doszłam jak już pierwszy raz sparzyłam się inwestując w fundusze inwestycyjne. Teraz dużo ostrożniej podchodzę do własnych pieniędzy i inwestowania.
OdpowiedzUsuńKarolina: odpowiem cytatami
OdpowiedzUsuńGłupi człowiek nie uczy się na błędach. Mądry człowiek uczy się na swoich błędach. Sprytny człowiek uczy się na cudzych błędach.
Nie ma bogatego człowieka, który nigdy by nie stracił. Za to jest wielu biedaków, którzy w życiu nie stracili ani grosza.
Jak większość pewnie, ja zaczynałem po przeczytaniu Kiyosakiego, a później wielu innych rzeczy. Od ryzyka się nie ucieknie, więc trzeba nim zarządzać. Najważniejsze, że lekcje, które daje Ci rynek nie są powodem do poddawania się lecz zwiększania wiedzy i umiejętności.